"Co stracisz ochrzcząc dziecko? Jako ateista chrzest jest dla ciebie
nic nie znaczącą ceremonią[...]"
Wielokrotnie napotkałem się na wypowiedzi w tym stylu i jako gimboateista z krwi i kości postanowiłem podzielić
się, jak bardzo nie zgadzam się z takim rozumowaniem.
Symbole mają
dla mnie ogromne znaczenie, bo przez nie można wyrażać siebie. Są
oznaką dumy i potrafią bardzo silnie oddziaływać na osoby, które z
nimi się identyfikują, dając im poczucie solidarności i wspólnoty w
walce o wspólne idee, a sama wzmianka potrafi u przeciwników wywołać atak
padaczki z wściekłości. Tak, dobrze jest się nimi
obnosić!
Rytuał to też coś symbolicznego. Przykładowo,
przyjęcie urodzinowe jest rytuałem świadczącym o radości z faktu, że
jest się na tym świecie i o zaangażowaniu przyjaciół i bliskich we
wspólne świętowanie tego faktu. Niesie przekaz, że jest się wspaniałym
człowiekiem i mimo upadków wśród wzlotów warto walczyć o coraz lepsze
życie i być szczęśliwym. Gdy nadejdzie już ten dzień, śmiało będę
ogłaszał, jak się cieszę, że była mi dana szansa na przeżycie tego
życia!
Biorąc powyższe pod uwagę, co mogę stracić przez moje
podejście do rytuałów, a tym samym chęć chrzczenia dziecka? Myślę, że
dobrą odpowiedzią jest: kontakt z pewnymi ludźmi. Ludźmi, którzy nie
uznają mojego kompasu moralnego. Ludźmi, którzy chcieliby
abym postępował tak, jak większość tego chce, prowadząc krzykliwe
wykłady pełne nierzeczowej argumentacji. Chrzest nie będzie
nic nie znaczącą ceremonią, ale taki, jakiego opisał Anton Szandor LaVey w książce "The Satanic
Rituals" - będzie celebrowaniem pojawienia się na tym świecie
człowieka głodnego wiedzy, dążącego do ciągłego rozwoju, mającego
własne zdanie i potrafiącego sprzeciwić się konformizmowi i
hipokryzji. Będzie oznaką miłości do nauki i racjonalizmu, a także do
wychowania dziecka w duchu dobrych wartości: ja, jako człowiek
oczytany i mający pokaźną kolekcję książek, będę miał świetną okazję
do zapoznania dziecka z dorobkiem takich wybitnych naukowców jak
Richard Dawkins, pokazując jak działa świat zarówno pod kątem tematyki
biologii ("Samolubny gen"), jak i społeczeństwa i
kultury ("Bóg urojony", "Wyrastając z Boga: Przewodnik dla
początkujących") także z tych złych stron aby pokazać, czego
warto unikać. Niestety, chociaż świat nie jest taki piękny, jakim
chciałbym go uczynić, warto walczyć o lepsze czasy i stopniowo
zmieniać go na lepsze - takie wartości chciałbym przekazać obecnym i
przyszłym pokoleniom.
Chociaż smutno mi się robi na myśl, że
są ludzie, którzy nie chcą świętować racjonalizmu, a nawet pozwalają
sobie wejść na głowę i wykonują rytuały przeciwne do ich poglądów, ja
wierzę, że nie musi się on wiązać z trudnością akceptacji emocjonalnej
("Nic ciekawego się nie dzieje, to wszystko takie nudne, podczas
gdy wierzący mają ciekawe rytuały."). Warto go promować przez
fajne imprezy, tak jak świętuje się przyjście na świat wspaniałych
ludzi - mnóstwo z nich ma dziś urodziny* i
chociaż nie wszyscy zobaczą mój wpis, niech chociaż ta część, która go
zobaczy, wie, że cieszę się razem z nimi, że tu są i że są wspaniałymi,
pozytywnie zakręconymi osobami i przyczynią się do wielkich zmian tego
świata na lepsze!
* Wpis był oryginalnie napisany 2
października.
Powrót na stronę główną